Na skróty
Gdy 20 września 2024 roku pakowaliśmy samochód, z każdą chwilą czuliśmy, jak rośnie ekscytacja. Przed nami była podróż przez 7 krajów, ponad 11 tysięcy kilometrów w trasie i niemal trzy miesiące pod namiotem. To jednak nie był nasz pierwszy taki wyjazd. Już od dwóch lat łączymy pobyty na campingu z pracą zdalną, a EuroTrip2024 miał być kolejnym krokiem w rozwijaniu naszej pasji do namiotowania – największym, najbardziej wymagającym, ale też najbardziej ekscytującym.
Ten wyjazd to nie tylko eksploracja nowych miejsc, ale też sprawdzian naszej organizacji, wytrwałości i umiejętności radzenia sobie w różnych warunkach. W końcu życie pod namiotem, choć piękne, to też codzienne wyzwania: od zmieniającej się pogody, przez ograniczoną przestrzeń, po dopasowanie pracy do rytmu podróży.
Dziś, kiedy wracamy wspomnieniami do tych 80 dni, możemy powiedzieć jedno – było warto. Każdy camping, każda mijana granica, każda burza i każda noc pod rozgwieżdżonym niebem miały w sobie coś wyjątkowego. Od spektakularnych widoków w Algarve, przez zatłoczone bazary w Tangerze, aż po magiczne uliczki Florencji – każde miejsce na trasie zostawiło w nas ślad.
W tym podsumowaniu chcemy podzielić się z Wami wszystkim: opowiemy o campingach, które były naszym domem, sprzęcie, który nas nie zawiódł, oraz miejscach, które nas zachwyciły. Eurotrip2024 to nie tylko nasza przygoda, ale też dowód na to, że namiotowanie może być stylem życia, który łączy pracę, pasję i eksplorację świata.
Gotowi na podróż pełną emocji i inspiracji? Zaczynajmy! ⛺🌍✨
Campingi, które były naszymi przystaniami podczas EuroTrip2024
Podczas naszej podróży zatrzymywaliśmy się na campingach, które były naszym drugim domem. Każdy z nich miał swój niepowtarzalny charakter – od prostych, przytulnych miejsc po prawdziwe namiotowe luksusy. Jeśli zastanawiacie się, gdzie warto zatrzymać się podczas podobnej wyprawy, oto nasze wrażenia z miejsc, które przetestowaliśmy.
Camping Venezia Village (Włochy)
To miejsce było naszym pierwszym przystankiem i idealną bazą wypadową do Wenecji. Camping położony jest zaledwie kilka minut drogi od miasta, a transport do centrum jest dziecinnie prosty – autobus zatrzymuje się niemal przy bramie. Parcele są dobrze przygotowane, choć nie największe, ale wystarczające dla namiotu i samochodu. Sanitariaty były czyste, nowoczesne i często sprzątane – to ważne, bo w sezonie camping jest pełen gości. Doceniliśmy też mały sklep na miejscu, gdzie można było kupić świeże pieczywo na śniadanie. Atmosfera? Przyjazna i pełna podróżników, z którymi można było wymienić się wrażeniami. To miejsce idealne na krótki pobyt w drodze do Wenecji!
Camping Europa (Włochy)
Toskania to raj na ziemi, a Camping Europa był naszym schronieniem podczas zwiedzania Florencji, Pizy i Lukki. To prosty, ale bardzo spokojny camping, idealny na relaks po całym dniu eksplorowania miast. Parcele są przestronne, a otaczają je drzewa, które dają przyjemny cień w ciepłe dni. Doceniliśmy ciszę – wieczorami słychać było tylko cykady. Sanitariaty były w porządku, choć może nie tak nowoczesne jak w innych miejscach. Ten camping to świetny wybór dla tych, którzy szukają spokojnej bazy wypadowej w sercu Toskanii.
Camping de Saint Aygulf Plage (Francja)
Lazurowe Wybrzeże to miejsce pełne magii, a Camping de Saint Aygulf Plage idealnie wpisuje się w ten klimat. Parcele były wystarczająco duże, choć w sezonie ich dostępność może być wyzwaniem – warto rezerwować wcześniej! Sanitariaty są czyste i dobrze utrzymane, a dostęp do plaży to absolutny hit. To camping, który pozwala poczuć luksus francuskiego wybrzeża bez konieczności wynajmowania drogiego hotelu.
Camping Tres Estrellas Barcelona (Hiszpania)
Barcelona wzywała, a Tres Estrellas odpowiedział na nasze potrzeby. Położony zaledwie kilka kilometrów od centrum, camping oferuje świetny dostęp do miasta, a jednocześnie pozwala na relaks z dala od jego zgiełku. Parcele są różnorodne – my mieliśmy miejsce z cieniem, co w hiszpańskim słońcu było zbawieniem. Na miejscu są restauracja i bar, które uratowały nas, gdy nie chciało się gotować. Basen? Bezpłatny i czysty, idealny na szybkie orzeźwienie po całym dniu zwiedzania (ale tylko wiosną i latem). To camping z klimatem, który pozwala na idealne połączenie zwiedzania i odpoczynku.
Camping Almayate (Hiszpania)
To miejsce było jak oaza spokoju. Camping Almayate, położony tuż przy plaży, dał nam wytchnienie po intensywnych dniach w Andaluzji. Parcele są przestronne i zadbane, a sanitariaty wręcz błyszczały czystością. Co nam się szczególnie spodobało? Bezpośredni dostęp do plaży – mogliśmy wstać, wyjść z namiotu i po minucie zanurzyć stopy w piasku. Na miejscu jest też restauracja serwująca pyszne owoce morza – idealne uzupełnienie dnia pełnego wrażeń. Jeśli szukacie miejsca na relaks, Almayate jest idealne.
Camping Pinar San José (Hiszpania)
Otoczony lasem piniowym, Pinar San José był jak powiew świeżości. Camping jest świetnie zorganizowany, a parcele oferują sporo cienia i prywatności. Sanitariaty są nowe i bardzo dobrze utrzymane, co zawsze jest dużym plusem. To miejsce, które oferuje spokój i kontakt z naturą, ale jednocześnie jest świetną bazą wypadową do zwiedzania okolicznych atrakcji.
Turiscampo Camping & Bungalow Park (Portugalia)
Na koniec zostawiliśmy crème de la crème campingów. Turiscampo to prawdziwy raj dla namiotowiczów – piękny, luksusowy, pełen udogodnień. Parcele są przemyślane, a otaczające je zieleń i kwiaty sprawiają, że czuliśmy się jak w ogrodzie botanicznym. Sanitariaty? Klasa sama w sobie – czyste, nowoczesne, z dodatkowymi udogodnieniami dla dzieci i osób z niepełnosprawnościami. A baseny? Dwa, w tym jeden podgrzewany, plus jacuzzi – spędzaliśmy tam codziennie godziny. Restauracje na miejscu serwują pyszne jedzenie w rozsądnych cenach, a sklep na campingu oferuje wszystko, czego można potrzebować. To miejsce, które z czystym sumieniem polecamy każdemu, kto planuje odkrywanie Algarve.
Każdy z tych campingów miał swój niepowtarzalny urok i coś, co sprawiło, że chcieliśmy zostać dłużej. Od prostych i spokojnych miejsc po te pełne luksusów – każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli macie pytania, które camping wybrać, piszcie – chętnie pomożemy! 😊 ⛺
Sprzęt z EuroTrip2024 – co polecamy?
Podczas EuroTrip2024 korzystaliśmy z kilku rzeczy, które okazały się strzałem w dziesiątkę. Jeśli zastanawiacie się, co zabrać pod namiot, to mamy dla Was kilka propozycji sprawdzonych w boju!
Namiot Coleman Octagon Blackout
Ten namiot to nasze małe mieszkanko na kółkach – serio, kto raz spróbuje, nie wróci do standardowych modeli. Coleman Octagon Blackout jest tak przestronny, że bez problemu mieszczą się w nim materac, stoły, krzesła, a i tak zostaje dużo miejsca. Blackout w nazwie nie jest przypadkowy – ten namiot blokuje światło, więc możecie spać do południa, nawet jeśli słońce już smaży na zewnątrz. Rozkładanie? Może na początku wymaga wprawy, ale po dwóch razach idzie jak z płatka.
Kuchenka Campingaz Camping Cook CV
Jeśli lubicie dobrze zjeść nawet pod namiotem, to ta kuchenka jest Waszym nowym najlepszym przyjacielem. Dwa palniki = kawka i jajecznica gotowe w tym samym czasie. Prosta w obsłudze, działa na kartusze CV, które podłącza się w sekundę. A płomień jest stabilny nawet przy wietrze – testowane w różnych warunkach. Dzięki niej zjedliśmy setki pysznych posiłków, od prostych makaronów po bardziej wyszukane dania. I wiecie co? Czyszczenie to bajka – szybka szmatka i gotowe. Must-have na każdym campingu! Podczas całego wyjazdu zużyliśmy 6 kartuszy CV 470 PLUS – dowód na to, jak intensywnie testowaliśmy naszą dwupalnikową kuchenkę Campingaz i jak bardzo cieszyliśmy się gotowaniem w różnych zakątkach Europy!
Krzesła Westfield Advancer XL
To nie są zwykłe krzesła – to królewskie trony! Wygodne jak fotel w salonie, z regulowanym oparciem, dzięki czemu można na nich zarówno jeść, jak i odpoczywać przy zachodzie słońca. Siedzisko jest szerokie i stabilne, a materiał wytrzymuje nawet najbardziej wymagających użytkowników. Łatwo je złożyć i wrzucić do bagażnika, a ich lekkość sprawia, że noszenie ich nie jest problemem.
Śpiwory Coleman Maranta L i XL
Nie lubicie śpiworów? My też nie… dopóki nie trafiliśmy na Coleman Maranta. Te śpiwory są jak ciepła kołdra – przyjemne w dotyku, ciepłe i takie, w których człowiek naprawdę się wyśpi. Wersja XL daje mnóstwo miejsca, więc nawet wyższe osoby nie będą się czuły jak sardynki. Plus za łatwość pakowania – worek kompresyjny oszczędza miejsce w aucie. Idealne na jesienne noce, kiedy temperatura potrafi zaskoczyć!
Materac Intex 150×200
Nie ma to jak porządny sen, nawet pod namiotem. Ten materac to nasza namiotowa perełka – duży, wygodny i trwały. Pomieści dwie osoby bez problemu, a jego grubość izoluje od chłodnej ziemi. Nadmuchanie zajmuje dosłownie kilka minut, a spuszczenie powietrza to jeszcze szybsza akcja. Po 11 tygodniach intensywnego używania nadal wygląda jak nowy – pełna satysfakcja. Jeśli cenicie wygodę, to zdecydowanie warto!
Stoły Quechua (Decathlon)
Proste, lekkie i niezawodne. Stoły Quechua były z nami codziennie – od porannego śniadania po planowanie kolejnych tras wieczorem. Są super łatwe w rozkładaniu, a przy tym stabilne. Powierzchnia odporna na brud sprawia, że nawet po rozlaniu kawy nie ma dramatu. Plus za to, że zajmują niewiele miejsca w bagażniku. To taki niepozorny, ale mega praktyczny sprzęt!
Powerbank Newell Asvala
Newell Asvala to powerbank, który radzi sobie z każdym wyzwaniem podczas podróży. Dzięki pojemności 172 Wh zasilał nasz Starlink Gen2 przez prawie 5 godzin, ładował laptopa i monitor jednocześnie przez 4 godziny, a także utrzymał w działaniu lodówkę turystyczną. Jego gniazdo 230 V to ogromna zaleta, choć warto pamiętać o wyłączaniu go po użyciu, by uniknąć rozładowania. Ma małe minusy, jak brak ładowania przez USB-C i nieprecyzyjne wskazanie naładowania, ale jego wszechstronność i niezawodność sprawiają, że to sprzęt, który zdecydowanie polecamy każdemu namiotowiczowi!
Lodówka Rocktrail (Lidl)
To była nasza tajna broń na ciepłe dni. Lodówka Rocktrail z Lidla świetnie chłodziła jedzenie i napoje, nawet przy 30 stopniach. Lekka, łatwa w przenoszeniu, z możliwością podłączenia do auta – ideał. Pomieściła zapas jedzenia na kilka dni, co przy tak intensywnej podróży było nieocenione. No i jak na sprzęt z Lidla, zaskoczyła nas swoją wytrzymałością.
Powerbank Newell GP12
Podczas długiej wyprawy niezawodny powerbank to podstawa, a Newell GP12 spisał się na medal. Dzięki pojemności 12 000 mAh z łatwością ładowaliśmy nasze telefony, latarki i inne urządzenia mobilne. GP12 jest kompaktowy, lekki i wytrzymały, co czyniło go idealnym na dłuższe trasy i dni spędzone z dala od źródła prądu. Jego solidna obudowa i odporność na warunki atmosferyczne sprawiają, że nie straszne mu były nawet intensywne dni na campingu. Dodatkowym atutem jest wskaźnik poziomu naładowania i szybkie ładowanie. To sprzęt, który zawsze mieliśmy pod ręką i który nigdy nas nie zawiódł – absolutny must-have dla każdego namiotowicza!
Air Fryer Ovi NA231/00
Kupiony spontanicznie w Barcelonie, Air Fryer Philips Ovi szybko stał się ulubieńcem całej wyprawy. Kto powiedział, że pod namiotem nie można zjeść chrupiących frytek albo pieczonego kurczaka? To cudeńko działa na prąd, więc idealnie sprawdza się na campingach z dostępem do elektryczności. Jest prosty w obsłudze – wystarczy wrzucić jedzenie, ustawić czas i gotowe! Ma kompaktowy rozmiar, więc bez problemu znalazł miejsce w naszym bagażniku. Po kilku użyciach nie wyobrażaliśmy sobie bez niego obiadu czy szybkiej kolacji. Cicha praca, łatwość czyszczenia i szybkość przygotowywania posiłków sprawiły, że było to jedno z naszych najlepszych zakupowych odkryć. Dla tych, którzy szukają odrobiny „kuchennego luksusu” w podróży – polecamy w 100%!
Latarki Newell HL1000COB i lampka LED Newell Campina
Podczas podróży niezawodność i wygoda to podstawa, a latarki Newell HL1000COB i LED Newell Campina spełniły te wymagania w 100%. Newell HL1000COB to idealna czołówka – wyposażona w 5 trybów świecenia, wbudowany akumulator i szeroki kąt rozproszenia światła, który świetnie oświetlał wnętrze namiotu. Testowaliśmy ją intensywnie i zauważyliśmy, że na najmocniejszym trybie delikatnie się nagrzewa, ale w codziennym użytkowaniu była niezastąpiona.
Natomiast kompaktowa, lekka i niezawodna – Newell Campina to idealne oświetlenie na camping. Jej rozproszone światło równomiernie oświetlało namiot, tworząc przyjemny klimat, a małe diody LED pozwalały łatwo znaleźć lampę w ciemności – szczególnie przydatne w środku nocy. Wytrzymały akumulator zapewniał długi czas działania, co czyniło ją naszym nieocenionym towarzyszem podczas wieczornych kolacji czy planowania kolejnych tras.
To wszystko sprzęt, który sprawdził się w różnych warunkach i naprawdę ułatwił nam życie podczas EuroTrip2024. Jeśli macie pytania albo szukacie inspiracji, chętnie pomożemy – wiecie, gdzie nas znaleźć! 😉 ⛺
Koszty i kilometry EuroTrip2024 – ile naprawdę kosztuje taka przygoda?
Nie ma co ukrywać – każda taka podróż wymaga planowania i przygotowania budżetu. EuroTrip2024 to była nasza najdłuższa i najbardziej wymagająca pod względem logistyki wyprawa. Dzięki dobrej organizacji i kilku sprawdzonym trikom udało nam się zoptymalizować koszty, choć przy dystansie 11 285 km wiadomo, że nie obyło się bez większych wydatków. Oto szczegóły naszej podróży, które mogą pomóc Wam w zaplanowaniu własnej przygody.
Przejechany dystans: 11 285 km
W trakcie EuroTrip2024 pokonaliśmy 11 285 kilometrów, przemierzając 7 krajów i zmieniając kontynent. To nie była typowa podróż z codziennym przemieszczaniem się – średnio na każdym campingu spędzaliśmy około 8 dni, ciesząc się urokami tych miejsc i odkrywając okoliczne atrakcje.Jak wyglądały nasze główne trasy?
- Start: Polska – Niemcy – Włochy (Toskania i Wenecja)
- Francja (Lazurowe Wybrzeże) – Hiszpania (od Barcelony po Andaluzję)
- Maroko: jednodniowa wycieczka z Tarifu do Tangeru
- Powrót przez Portugalię (Algarve i Lizbona)
Każdy kilometr to inna historia – od spokojnych tras przez toskańskie wzgórza po intensywne przejazdy przez hiszpańskie autostrady i kręte drogi w Algarve.
Koszty paliwa: 5 460 zł
Przy dystansie ponad 11 tysięcy kilometrów paliwo stanowiło największy wydatek. Nasze auto spisało się świetnie, utrzymując rozsądne spalanie, ale ceny paliwa w Europie Zachodniej różnią się od tych, które znamy w Polsce. We Francji, Portugalii i Niemczech były one najwyższe, natomiast w Hiszpanii i we Włoszech można było zatankować nieco taniej. Warto mieć na uwadze, że ekonomiczna jazda naprawdę robi różnicę – spokojniejsze tempo pozwoliło nam zaoszczędzić na długich trasach.
Koszty autostrad: 1 720 zł
Autostrady były drugim największym wydatkiem związanym z transportem. W wielu krajach, szczególnie we Francji, Włoszech i Hiszpanii, korzystanie z płatnych dróg znacznie skraca czas podróży, ale za wygodę trzeba zapłacić. W Portugalii koszty były nieco niższe, a niektóre kraje oferują alternatywy w postaci darmowych dróg krajowych. Warto planować trasy z wyprzedzeniem – nie zawsze najkrótsza trasa jest najtańsza.
Koszt noclegów na campingach: 6 614,26 zł
Podczas podróży zatrzymaliśmy się na 7 campingach, a ceny za dobę dla namiotu, samochodu i dwóch osób z prądem wahały się od 17 euro (Camping Pinar San José) do około 28 euro (Turiscampo w Portugalii). Średnio płaciliśmy około 23 euro za noc, co przy ponad 70 nocach daje sumę 6 614,26 zł. Co ciekawe, na niektórych nie potrzebowaliśmy żadnych dodatkowych kart rabatowych, bo część campingów oferowała zniżki przy dłuższych pobytach.
Koszt noclegów w hotelach: 2 741,68 zł
Choć w 90% spaliśmy pod namiotem, zdarzyły się noce, kiedy wybieraliśmy hotele. Głównie było to w dni intensywnych przejazdów, gdy potrzebowaliśmy solidnego łóżka i ciepłego prysznica. Najwięcej wydaliśmy we Francji, gdzie ceny hoteli były wyższe, ale w Hiszpanii i Lizbonie udało nam się znaleźć przyzwoite pokoje w rozsądnych cenach.
Podsumowanie wydatków
- Paliwo: 5 460 zł
- Autostrady: 1 720 zł
- Campingi: 6 614,26 zł
- Hotele: 2 741,68 zł
- Razem: 16 535,94 zł
Wyżywienie i pamiątki – smaki i wspomnienia z EuroTrip2024
Nie ma co ukrywać – dokładnych kwot wydanych na jedzenie i pamiątki nie jesteśmy w stanie zliczyć. Jednak nasza podróż miała swój niepowtarzalny rytm także w tych aspektach.
Jeśli chodzi o wyżywienie, mamy jedną złotą zasadę: z Polski zabieramy tylko cztery konserwy turystyczne i Pasztet Podlaski. To nasz kulinarny rytuał – otwieramy je w chwilach, kiedy nachodzi nas tęsknota za polskimi smakami. Reszta jedzenia to lokalne produkty, które kupowaliśmy na targach, w sklepach czy marketach przy campingach. Uwielbiamy próbować nowych smaków, a każda destynacja dostarczała czegoś wyjątkowego – od świeżych bagietek i serów we Francji, przez tapas w Hiszpanii, po owoce morza w Portugalii. Nie byliśmy też całkowicie wierni naszej kuchence Campingaz – od czasu do czasu pozwalaliśmy sobie na wizytę w lokalnej restauracji albo szybką przekąskę w fast foodzie. Słynne włoskie gelato czy portugalskie pasteis de nata były obowiązkowym punktem dnia!
Co do pamiątek – to jest temat, w którym trudno nam zachować umiar! Łukasz ma słabość do wszystkiego związanego z VW T1, więc każdy targ staroci był dla niego polem łowów. Ja natomiast od lat zbieram kubki Starbucks z kolekcji „You Are Here”, więc każde miasto, w którym znalazłam kawiarnię z logo syrenki, oznaczało kolejną perełkę do mojej kolekcji. Magnesy to nasza wspólna tradycja – tablica w domu pęka w szwach od wspomnień z różnych miejsc.
Jedną z najfajniejszych rzeczy, którą robiliśmy w czasie tej podróży, było wysyłanie pocztówek. Wysłaliśmy ich kilkadziesiąt – do rodziny, przyjaciół i znajomych. Jest w tym coś niesamowicie klimatycznego – ręcznie wypisane życzenia, lokalne znaczki i wyobrażanie sobie radości, gdy ktoś znajdzie je w skrzynce. To taki mały rytuał, który zawsze przypomina nam, że podróże to nie tylko miejsca, ale też ludzie, z którymi dzielimy nasze wspomnienia.
Podsumowując, wyżywienie i pamiątki to część podróży, która łączy smaki, zapachy i rzeczy, które możemy przywieźć do domu. Może nie policzyliśmy każdego wydanego euro, ale na pewno każdy kęs i każdy zakup był warty swojej ceny!
Czy było warto?
Każda złotówka wydana na tę podróż była inwestycją w doświadczenia i wspomnienia, które zostaną z nami na całe życie. Tak długa trasa nauczyła nas, jak zarządzać budżetem, planować trasy i korzystać z namiotowych udogodnień w najlepszy możliwy sposób. Czy było drogo? Niektóre dni wymagały większych wydatków, ale każda chwila, każda przygoda i każda noc pod gwiazdami były tego warte.
Jeśli marzycie o takiej podróży, pamiętajcie – wszystko jest możliwe, jeśli dobrze zaplanujecie swój czas i budżet 😊
Praca zdalna pod namiotem – jak to wyglądało podczas EuroTrip2024?
Podczas takiej wyprawy praca zdalna to nie tylko możliwość, ale też wyzwanie. W końcu trzeba znaleźć równowagę między odkrywaniem nowych miejsc a zawodowymi obowiązkami. Na szczęście, dzięki dobremu planowaniu i niezawodnym rozwiązaniom, mogliśmy łączyć te dwa światy, ciesząc się przy tym niesamowitą wolnością.
Starlink – klucz do sukcesu
Nie ma co ukrywać – bez stabilnego internetu nasza praca zdalna nie byłaby możliwa. Starlink okazał się naszym wybawieniem. Dzięki temu rozwiązaniu mieliśmy dostęp do szybkiego internetu niemal wszędzie – na campingu w górach lub przy plaży. Stabilne połączenie pozwalało nam na bezproblemowe prowadzenie wideokonferencji, przesyłanie dużych plików i codzienną komunikację z zespołami.
Dla każdego, kto planuje pracować zdalnie podczas podróży, niezawodny internet to absolutna podstawa. Starlink dał nam pewność, że nawet w środku namiotu możemy być „w biurze”, co znacznie ułatwiło organizację pracy i podróży.
Wygoda pracy – czyli krzesła robią różnicę
Jeśli coś uratowało nasze plecy podczas tej podróży, to były to krzesła Westfield Advancer XL. Serio, komfort pracy zależy nie tylko od dobrego laptopa czy internetu, ale też od miejsca, w którym siedzisz. Te krzesła są szerokie, stabilne i mają regulowane oparcie, co pozwalało nam dostosować je do potrzeb – zarówno podczas pracy, jak i przy odpoczynku.
Podczas pracy w trasie nasze krzesła zapewniały nam komfort i wsparcie, które trudno przecenić. Wygoda, jaką oferowały, sprawiała, że nawet długie godziny spędzone przy laptopie były o wiele przyjemniejsze. Jeśli planujecie łączyć podróże z pracą zdalną, inwestycja w porządne, ergonomiczne krzesło to absolutny fundament udanej wyprawy.
Harmonogram i organizacja – klucz do sukcesu
Łączenie pracy zdalnej z podróżą wymagało od nas dobrej organizacji. Każdy dzień zaczynaliśmy od krótkiego planowania: które godziny przeznaczymy na pracę, a które na zwiedzanie i odpoczynek. Dzięki temu mogliśmy efektywnie wykorzystać czas, nie czując presji ani zaniedbywania żadnego z tych dwóch obszarów.
Znalezienie odpowiedniej równowagi było kluczowe – rano pracowaliśmy w zaciszu campingu, a popołudnia spędzaliśmy na odkrywaniu uroków miejsc, w których się zatrzymywaliśmy. Wieczory? To czas na relaks, wspólne gotowanie i planowanie kolejnych dni.
Lekcja z podróży – praca zdalna daje wolność
Podczas EuroTrip2024 przekonaliśmy się, że praca zdalna pod namiotem jest jak życie na własnych zasadach. Możliwość siedzenia w namiocie w Algarve i jednoczesnej rozmowy z zespołem w Polsce to coś, co daje niesamowite poczucie wolności. Oczywiście, nie obyło się bez wyzwań – czasem było trudno znaleźć cień w upalny dzień lub spokój na campingu pełnym turystów. Ale te drobne przeszkody były niczym w porównaniu do radości, jaką dawało nam życie w drodze.
Praca zdalna pod namiotem wymaga dobrego internetu, wygodnych miejsc do pracy i elastycznego podejścia. Jeśli macie ochotę spróbować, polecamy – to doświadczenie, które pokazuje, że można żyć i pracować w sposób zgodny z własnymi marzeniami.
Miasta i atrakcje, które nas zachwyciły podczas EuroTrip2024
Podróże to nie tylko kilometry i campingi, ale przede wszystkim miejsca, które na zawsze zostają w sercu. Podczas EuroTrip2024 mieliśmy szczęście odwiedzić kilka prawdziwych perełek – każde miasto opowiedziało nam swoją historię, zachwyciło architekturą i zaprosiło do odkrywania wyjątkowych zakątków. Oto nasze wspomnienia! Więcej zdjęć z tych cudownych miejsc możecie zobaczyć na moim IG:
Wenecja – miasto na wodzie, które pachnie historią
Wenecja to nie miasto – to stan umysłu. Spacerując jej wąskimi uliczkami, czuliśmy się jak w bajce. Największe wrażenie zrobił na nas Plac św. Marka – przestronny, majestatyczny, pełen historii i gołębi. Bazylika św. Marka to prawdziwe arcydzieło, które z bliska wygląda jeszcze piękniej niż na zdjęciach. A rejs gondolą? Trochę drogo, ale warto chociaż raz poczuć, jak miasto wygląda z poziomu wody. No i te mosty – zwłaszcza Ponte di Rialto, który wieczorem tętni życiem. Zakochaliśmy się w Wenecji po uszy, a każda chwila tam była jak sen na jawie.
Florencja – serce renesansu
Florencja jest jak muzeum pod gołym niebem. Gdziekolwiek spojrzeć, tam historia i sztuka. Katedra Santa Maria del Fiore z kolorowym marmurowym wykończeniem to miejsce, które zapiera dech w piersiach. A widok z Campanile di Giotto – no coś niesamowitego, jakby całe miasto leżało u naszych stóp. Widzieliśmy też Ponte Vecchio, który jest trochę jak średniowieczna galeria handlowa – piękny i pełen uroku. No i nie zapomnijmy o lodach – nigdzie nie smakują tak dobrze, jak na ulicach Florencji!
Piza – więcej niż Krzywa Wieża
Piza to nie tylko słynna Krzywa Wieża na Piazza dei Miracoli, ale także przepiękna Katedra Santa Maria Assunta, Baptysterium i Camposanto Monumentale. Spacerując po rzece Arno i wąskich uliczkach, odkrywaliśmy lokalne trattorie, a w Ogrodzie Botanicznym znaleźliśmy chwilę wytchnienia od turystów. To miasto łączy magię historii z przyjemnością powolnego zwiedzania.
Lucca – miasto zamknięte w murach
Lucca zachwyciła nas swoimi murami obronnymi, które doskonale nadają się na spacer czy przejażdżkę rowerem. Wewnątrz murów odkryliśmy urokliwy Piazza dell’Anfiteatro, malownicze uliczki i imponującą Wieżę Guinigi z drzewami na szczycie. Lucca to miejsce idealne na spokojny dzień pełen pięknych widoków i pysznego jedzenia.
Nicea – złote światło i lazurowe morze
Nicea to miasto, które pachnie lawendą i morską bryzą. Spacer po Promenadzie Anglików to czysta przyjemność – po jednej stronie błękitne morze, po drugiej eleganckie hotele i restauracje. Ale największe wrażenie zrobiły na nas widoki z Colline du Château – panorama Nicei o zachodzie słońca to coś, czego nie da się opisać słowami. No i plaże – kamieniste, ale jakie klimatyczne! Nicea to miejsce, gdzie chce się zostać na dłużej.
Monako – błysk, przepych i… zakręty Formuły 1
Monako to luksus w czystej postaci. Od pierwszej chwili czuliśmy się, jakbyśmy trafili na plan filmu o Jamesie Bondzie. Spacer po Monte Carlo to lekcja elegancji – kasyno, drogie auta, błyszczące wystawy. Ale nie samym luksusem człowiek żyje – odwiedziliśmy też Oceanarium, które zachwyciło nas swoją architekturą i wystawami. A przejazd trasą Formuły 1? Dla fanów motoryzacji to prawdziwa gratka!
Barcelona – Gaudí, tapas i hiszpańska magia
Barcelona to miasto, które nie zasypia. Sagrada Familia wciąż w budowie, ale już teraz wygląda jak coś z innego świata – kunszt detali i ogrom tej budowli naprawdę robi wrażenie. Park Güell to miejsce, gdzie mogliśmy poczuć ducha Gaudíego w pełni – kolorowe mozaiki, bajkowe domki i widok na całe miasto. No i nie zapominajmy o tapas – każdy wieczór kończyliśmy przy stoliku z małymi talerzykami i lampką wina. Barcelona to miejsce, które łączy energię wielkiego miasta z artystycznym spokojem.
Malaga – historia i nowoczesność
Malaga łączy w sobie zabytki, jak mauretańska Alcazaba, Teatr Rzymski i majestatyczna Katedra Wcielenia, z nowoczesnością dzielnicy portowej Muelle Uno. Spacerowaliśmy tam przy zachodzącym słońcu, a wizyta w Muzeum Picassa przypomniała nam, jak bogata kulturowo jest Malaga. To miasto pełne słońca i energii!
Gibraltar – małpy, widoki i kawałek Anglii w sercu Hiszpanii
Gibraltar to miejsce, które jest absolutnie wyjątkowe. Już sam fakt, że spotkaliśmy tam dzikie małpy, był niesamowity. Wspinając się na Skałę Gibraltarską, mogliśmy podziwiać widok, który zapiera dech – widać zarówno Europę, jak i Afrykę! Spacer po tunelach wojskowych przypomniał nam, jak bogata jest historia tego miejsca. A na deser – fish and chips, bo Gibraltar to przecież kawałek Wielkiej Brytanii.
Grenada – magia Alhambry i urok andaluzyjskich uliczek
Grenada to miasto, które zachwyca historią i atmosferą. Największą atrakcją jest Alhambra – pałac i twierdza z misternymi zdobieniami, ogrodami Generalife i widokiem na miasto. To obowiązkowy punkt każdej wizyty, ale pamiętajcie o wcześniejszej rezerwacji biletów. Klimatyczna dzielnica Albaicín oczarowała nas brukowanymi uliczkami i punktem widokowym Mirador de San Nicolás, skąd podziwialiśmy Alhambrę na tle gór Sierra Nevada. Odwiedziliśmy też Katedrę w Grenadzie i Kaplicę Królewską, pełne historii i piękna.
Tanger – brama do Afryki
Tanger to było nasze pierwsze zetknięcie z Afryką i zupełnie inny świat. Kolorowe targi, zapach przypraw i smaki, których wcześniej nie znaliśmy. Spacerując po medinie, czuliśmy się jak odkrywcy – wąskie uliczki, lokalni handlarze, a w tle nawoływania muezinów. A zachód słońca nad oceanem? Magia. To był krótki, ale bardzo intensywny przystanek.
Portugalskie Algarve – klify, plaże i słońce
Algarve to esencja wakacji – piękne plaże, spektakularne klify i spokojne miasteczka. Praia da Marinha była jak z pocztówki – turkusowa woda, złote skały, zero tłumów. W Sagres czuliśmy się jak na końcu świata, patrząc na fale rozbijające się o klify. Faro, Lagos, Portimão – każde miejsce miało coś wyjątkowego. A zachody słońca? Nigdzie nie były tak piękne jak tutaj.
Lizbona – melancholia i urok stolicy Portugalii
Lizbona to miasto, które pachnie kawą i pastel de nata. Elevador de Santa Justa pozwolił nam podziwiać panoramę miasta, a spacer po Alfamie był jak podróż w czasie. Nie mogliśmy się napatrzeć na kolorowe azulejos, które zdobią budynki. A przejażdżka żółtym tramwajem? Klasyk, którego nie mogliśmy sobie odmówić. Lizbona była idealnym zakończeniem naszej podróży – pełna nostalgii i ciepła.
Każde z tych miejsc miało w sobie coś wyjątkowego, co sprawiło, że nie chcieliśmy stamtąd wyjeżdżać. Podróże uczą, inspirują i zostawiają w nas coś, czego nie da się opisać – ale mamy nadzieję, że ta opowieść pozwoliła Wam poczuć kawałek naszej przygody 😊
EuroTrip2024 był spełnieniem naszych podróżniczych pragnień. To była przygoda pełna zachwytów, smaków i wyzwań, które nas rozwijały i uczyły nowych rzeczy. Czy coś byśmy zmienili? Pewnie niewiele – każda chwila była warta wysiłku i wydanych pieniędzy.
Już teraz myślimy o kolejnych podróżach, bo jedno jest pewne: namiotowe życie to coś, co nigdy nam się nie znudzi. Do zobaczenia na kolejnych trasach i campingach! 😊⛺✨